Gramofony: MARGO: Różnice pomiędzy wersjami

Z Technique.pl
Skocz do: nawigacja, szukaj
(Utworzył nową stronę „category:Gramofony aa <gallery widths=256px heights=192px> </gallery> Tekst przygotował dr inż. Maciej Tułodziecki Powrót”)
 
m
 
(Nie pokazano 1 pośredniej wersji utworzonej przez tego samego użytkownika)
Linia 1: Linia 1:
 
[[category:Gramofony]]
 
[[category:Gramofony]]
  
aa
+
== Margo (1979?) ==
 +
 
 +
Ten gramofon zrobiłem dawno.... Trudno mi było nawet określić to jakoś w czasie, ale na szczęście po tłach starych zdjęć udało się to zrobić. Było to połączenie początków sztuki inżynierskiej na poziomie III roku studiów i inspiracji przedziwnym gramofonem jednego z kolegów. Z całą pewnością zacząłem go rysować w roku 1977 lub 1978.
 +
 
 +
Potem przystąpiłem do realizacji i zaczęły się schody czyli poszukiwanie materiałów. Oczywiście największy problem był z materiałem na talerz i podstawę. Wtedy z braku innego wyjścia padło, aby te najbardziej kłopotliwe elementy odlać. Z pewnym trudem, korzystając ze znajomości kolegi, znaleźliśmy odlewnię aluminium. Trud polegał na tym, że oblężone przez służby mające na celu zwalczanie wszelkich zagrożeń związanych z odradzaniem się kapitalizmu, zakłady rzemieślnicze były wtedy dość dobrze zakonspirowane. Okazało się ponadto, że są kłopoty z odlewami tego gabarytu, co udało się jakoś rozwiązać (przez znalezienie przypadkiem skrzynki odlewniczej odpowiednich rozmiarów, która nie potrzebna zalegała w zaprzyjaźnionej firmie). W końcu wykonałem ze sklejki modele trzech elementów i elementy udało się odlać. Przy okazji trzeba powiedzieć, że w odlewniach tradycyjnie płaci się od kilograma, więc trzy spore odlewy były jak na one czasy dość drogie. Odlewnie głównie produkowały wtedy antyki, a przy okazji okazało się, że jako element jakiegoś finezyjnego żyrandola odlewane są kule puste w środku o wymiarach podchodzących pod nasz projekt. Jedna z nich została odlana jako pełna, aby łatwiej zamocować silnik.
 +
 
 +
Pozostało elementy obrobić. Ten trud podzielił się pomiędzy trzy warsztaty i jakoś to w końcu dało się uzyskać.
 +
 
 +
Przy okazji okazało się, że toczenie krążków o średnicach rzędu 30 cm nie jest popularne więc znalezienie tokarki z odpowiednim uchwytem też nie jest takie proste.
 +
 
 +
Brakujące materiały udało się kupić w kultowym sklepie z materiałami kolorowymi na Wileńskiej w Warszawie (sklep istnieje do dziś i nie wliczając dostawiania cyfr ma ten sam numer telefonu co 30 lat temu - przy okazji pozdrawiamy załogę). Brakujące elementy, czyli silnik z zasilaczem i ramię, dostarczył "dawca" czyli Fonomaster. Zasilacz został zabudowany w oddzielną skrzynkę, a gramofon uzyskał dźwięczną nazwę MARGO co było nazwą planety z jakiej przybył na Ziemię niejaki Zong - ciąg dalszy u Kurta Vonneguta jr.
 +
 
 +
Gramofon był dość udany, charakteryzował się dobrą izolacja od otoczenia i silnika...używałem go jakiś czas.
 +
 
 +
Straciłem go z oczu ponad 20 lat temu.... ale zachowało się trochę czarno-białych zdjęć
 +
 
 +
[[File:Margo1.JPG|800px|center]]
  
 
<gallery widths=256px heights=192px>
 
<gallery widths=256px heights=192px>
 
+
Image:Margo2.JPG|Patrząc z góry widać, że talerz jest trochę mniejszy od płyty, co wynikło z możliwości odlewni.
 +
Image:Margo3.JPG|Po zdjęciu talerza widać mocowanie ramienia do subchassis.
 +
Image:Margo4.JPG|Od dołu widać środkowy talerz stanowiący subchassis i sprężyny, na których jest podwieszony.
 +
Image:Margo5.JPG|Stroboskop na 33 obroty namalowany był ręcznie, ale swoje zadanie spełniał.
 +
Image:Margo6.JPG|W jednej z kul udało się umieścić stroboskop.
 +
Image:Margo7.JPG|W drugiej kuli znalazł się silnik.
 +
Image:Margo8.JPG|Widok ogólny "w biegu"
 +
Image:Margo9.JPG|Widok ogólny z boku. Jak widać trochę przesadzono z proporcjami. W znacznej mierze to wina kul, niedoszłych części żyrandola...
 
</gallery>
 
</gallery>
  

Aktualna wersja na dzień 12:00, 3 sie 2012


Margo (1979?)

Ten gramofon zrobiłem dawno.... Trudno mi było nawet określić to jakoś w czasie, ale na szczęście po tłach starych zdjęć udało się to zrobić. Było to połączenie początków sztuki inżynierskiej na poziomie III roku studiów i inspiracji przedziwnym gramofonem jednego z kolegów. Z całą pewnością zacząłem go rysować w roku 1977 lub 1978.

Potem przystąpiłem do realizacji i zaczęły się schody czyli poszukiwanie materiałów. Oczywiście największy problem był z materiałem na talerz i podstawę. Wtedy z braku innego wyjścia padło, aby te najbardziej kłopotliwe elementy odlać. Z pewnym trudem, korzystając ze znajomości kolegi, znaleźliśmy odlewnię aluminium. Trud polegał na tym, że oblężone przez służby mające na celu zwalczanie wszelkich zagrożeń związanych z odradzaniem się kapitalizmu, zakłady rzemieślnicze były wtedy dość dobrze zakonspirowane. Okazało się ponadto, że są kłopoty z odlewami tego gabarytu, co udało się jakoś rozwiązać (przez znalezienie przypadkiem skrzynki odlewniczej odpowiednich rozmiarów, która nie potrzebna zalegała w zaprzyjaźnionej firmie). W końcu wykonałem ze sklejki modele trzech elementów i elementy udało się odlać. Przy okazji trzeba powiedzieć, że w odlewniach tradycyjnie płaci się od kilograma, więc trzy spore odlewy były jak na one czasy dość drogie. Odlewnie głównie produkowały wtedy antyki, a przy okazji okazało się, że jako element jakiegoś finezyjnego żyrandola odlewane są kule puste w środku o wymiarach podchodzących pod nasz projekt. Jedna z nich została odlana jako pełna, aby łatwiej zamocować silnik.

Pozostało elementy obrobić. Ten trud podzielił się pomiędzy trzy warsztaty i jakoś to w końcu dało się uzyskać.

Przy okazji okazało się, że toczenie krążków o średnicach rzędu 30 cm nie jest popularne więc znalezienie tokarki z odpowiednim uchwytem też nie jest takie proste.

Brakujące materiały udało się kupić w kultowym sklepie z materiałami kolorowymi na Wileńskiej w Warszawie (sklep istnieje do dziś i nie wliczając dostawiania cyfr ma ten sam numer telefonu co 30 lat temu - przy okazji pozdrawiamy załogę). Brakujące elementy, czyli silnik z zasilaczem i ramię, dostarczył "dawca" czyli Fonomaster. Zasilacz został zabudowany w oddzielną skrzynkę, a gramofon uzyskał dźwięczną nazwę MARGO co było nazwą planety z jakiej przybył na Ziemię niejaki Zong - ciąg dalszy u Kurta Vonneguta jr.

Gramofon był dość udany, charakteryzował się dobrą izolacja od otoczenia i silnika...używałem go jakiś czas.

Straciłem go z oczu ponad 20 lat temu.... ale zachowało się trochę czarno-białych zdjęć

Margo1.JPG


Tekst przygotował dr inż. Maciej Tułodziecki


Powrót