Rewolucja optyczna

Z Technique.pl
Skocz do: nawigacja, szukaj

Szkic!

Niektóre rewolucje nigdy nie nadchodzą.

W pewnej firmie, jakieś cztery, a może nawet pięć lat temu, robiony był przegląd kopii zapasowych. Spowodowane to było tym, że kopie przestały się mieścić na dotychczasowych nośnikach – taśmach. Dotychczasowe napędy pochodziły gdzieś sprzed 2005 r. :) Zrobiono przegląd możliwości. Nowy zestaw streamerów nie wchodził w grę z uwagi na koszty. Postanowiono, że trzeba zmienić technologię sporządzania kopii. Zaczęto radzić, czym zastąpić taśmy. Płyty MD skończyły się w wyniku wyciszonego, acz sporego skandalu chwilę wcześniej, a do tego w najdroższym wariancie miały dość ograniczoną pojemność 25GB. Po paru naradach wybór padł na „wiodącą” technologię płyt optycznych, czyli Blue-Ray. A dokładnie na napędy typu BD-XL, zdolne do korzystania z płyt czterowarstwowych (nominalnie do 100GB, a w top'owych wykonaniach np. Pionieer’a nawet do 128!).

Oznaczene płyt wielokrotnego zapisu 25 i 50GB (górna płyta to TDK, dolna Panasonic).

Zaczęto wymieniać napędy optyczne. W ciągu czterech lat wymieniono... dwa ;) z postulowanych co najmniej dziesięciu. Czym to było spowodowane?

Po pierwsze, napędy typu BD-XL były drogie. Nie aż tak jak napędy taśmowe, ale jednak znacznie droższe od napędów DVD.

Po drugie, okazało się, że wypalenie płyty RW 50GB (dwie warstwy) z weryfikacją zapisu trwa… 4 godziny. Nigdy nie przetestowano płyty 100GB... z powodu jej braku. Płyty RW 50GB kosztowały w granicach 40-50pln, a 100GB nawet 80-100pln... za sztukę (nie za pudełko!). Płyt 128GB w ogóle nie było – tzn. były w Japonii do nabycia przez eBay (w detalu z transportem wypadało gdzieś po 200pln/szt. ;) przy zakupie paczki).

Po trzecie, tam gdzie naprawdę trzeba było coś pilnie zrobić ze zbyt dużymi kopiami, wprowadzono tymczasowe kopie zapasowe lokalne na dodatkowych dyskach twardych, a potem jeszcze zdublowano je kopiami sieciowymi.

I takaż, w międzyczasie, dokonała się rewolucja „pełzająca”(?) - czyli ewolucja ;) W ramach planowych unowocześnień (upgrade), z czasem, wszystkie dyski twarde zostały wymienione na dyski SSD. Dotychczasowe dyski magnetyczno-mechaniczne :) zostały nośnikami zapasowymi, a wprowadzenie do „standardu”, dublującej kopie lokalne, kopii sieciowej było gwoździem do trumny napędów optycznych. Ba! Za chwilę wszystkie dyski „zapasowe” pewno też będą typu SSD.

Rewolucję optyczną odwołano ;) Ale za to dokonała się ewolucja półprzewodnikowa…

Kolorystyka (na górze dwuwarstwowa płyta 50GB, na dole jednowarstwowa 25GB).

• • •

Ta prawdziwa(!) historia, wbrew pozorom, nie jest odosobniona. To relatywnie popularne zjawisko. Występuje zarówno po stronie konsumentów, jak i producentów.

Czasem zdarzają się sytuacje, gdy proces inwestycyjny rozwija się znacznie wolniej od technologii. W powyższym przypadku, zanim firma zebrała się aby zakupić niezbędny sprzęt, przestał być on potrzebny z uwagi na inne bieżące zakupy i dostępność nowszych technologicznie rozwiązań.

Opisana sytuacja wbrew pozorom ma wydźwięk pozytywny. W końcu zapewniono wyższy poziom bezpieczeństwa mniejszym kosztem.

Dużo gorzej potrafi to wyglądać po stronie producenta.

Nasi czytelnicy mogą pamiętać z naszych tekstów np. historię płyt wizyjnych. Przypomnijmy sobie np. płyty wizyjne CED. Nie udało się przeprowadzić udanej „monetaryzacji” tego rozwiązania technologicznego. Nic nie pomogło, że pracowano nad nim kilkadziesiąt lat(!). Stało się ono w międzyczasie tak mocno przestarzałe i mało funkcjonalne, że straciło jakiekolwiek zainteresowanie ze strony Klientów oraz coś, co można nazwać „sensem technicznym”.

Również w naszym kraju mieliśmy może nie aż tak spektakularne, ale jednak wpadki. Wystarczy wspomnieć np. o komputerach Meritum. Komputerów wzorowanych na konstrukcji zachodniej z drugiej połowy lat ‘70, opracowanej u nas na początku ‘80, a które to komputery próbowano produkować i sprzedawać pod koniec tejże dekady. Podobnie było z magnetofonami MK450 – gdy wprowadzano je do produkcji, w szerokim świecie konstrukcję tego typu zastępowano miniaturowymi dyktafonami. W wersji „pamięci kasetowej” tego magnetofonu było nie lepiej – w zasadzie nie produkowano już komputerów, które mogły z niej korzystać... i.t.d.

Po wkładce widać, że to produkt na rynek japoński.


Tekst przygotował: dr inż. Szymon Dowkontt


Powrót do "Strony głównej"


Powrót do "Wydania 2018"