Przygody z mini frezarką SX1L

Z Technique.pl
Wersja z dnia 19:28, 11 lis 2015 autorstwa Szdowk (dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Skocz do: nawigacja, szukaj

Mini Frezarko - Wiertarka SX1L

Określenie „mikrofrezarka” pojawiło się przy okazji opisu przeróbki ramienia of daniela i wykorzystaniu go jako „wolnostojącego” do innych gramofonów.

Maszynkę kupiliśmy ładnych kilka lat temu (na pewno co najmniej 5), gdy była pewną nowością na rynku. Szukając jej rodowodu trafiamy oczywiście do Państwa Środka gdzie można ją znaleźć np. tutaj. Jak widać oferowana jest przez firmę Shanghai Zhong Jing Imp. & Exp. Corporation. Pewnie można byłoby się pokusić o znalezienie producenta, jednak jest to działanie w sumie bezcelowe. Frezarki dostępne są praktycznie wszędzie, równie dobrze w Niemczech, jak i w Australi.

W Polsce urządzenia oferowane są pod różnymi nazwami, ostatnio jest to nazwa JET.

Jet-wiertarko-frezarka-jmd-1-230v.jpg

Dla ścisłości... moja frezarka nie ma żadnej nazwy :)

DSC01013.JPG

Zaraz po kupieniu okazało się, że z użytkowaniem nie będzie tak łatwo.

Maszyna postawiona w garażu czy wilgotnej piwnicy prędzej czy później zacznie korodować, chyba, że będzie poddawana regularnym zabiegom pielęgnacyjnym. Jeśli ktoś traktuje taką obrabiarkę czysto hobbystycznie to jej utrzymanie będzie kolejnym obowiązkiem, o którym trzeba pamiętać. Z drugiej strony postawienie maszyny w mieszkaniu może być pomysłem zrealizowanym tylko przez kogoś, kto nie doświadczył problemu walki z wiórami. Dodatkowo fakt że frezarka jest mała nie pomaga, ponieważ wiór sypie się obficie i jest stosownie do rozmiarów urządzenia bardzo drobny. Nie ma też chłodzenia cieczą, która zapobiegałaby rozrzucaniu wiórów „na wszystkie strony”.

Z wyżej wymienionych powodów maszynka trafiła do „bufora”, gdzie w stanie zakonserwowanym przetrwała lat kilka. Te lata nie były całkiem zmarnowane, ponieważ systematycznie gromadziłem potrzebny do niej osprzęt i narzędzia. Dopiero w tym roku znalazłem dla niej miejsce pracy i dość regularnie, jak na potrzeby hobbysty, zacząłem jej używać.

Ostatnią pracą jaką wykonywałem było dorobienie brakującego łożyska ślizgowego wraz z pokrywą do maszyny parowej, którą pokazaliśmy na stronie tutaj.

Mimo, że element wykonany został z mosiądzu, to mikroskopijna moc maszyny 150W spowodowała, że trwało to sporo czasu. Przy okazji bowiem ujawniły się wszystkie reguły związane ze złośliwością rzeczy martwych. Tak czy inaczej dotarłem do stadium, w którym element udało się wykonać i prowizorycznie zmontować oraz sprawdzić czy działa. Pozostało tylko wykończenie estetyczne polegające na zebraniu naddatków etc. Wtedy maszyna odmówiła współpracy. Po prostu trakcie pracy wyłączyła się... Optymistycznie pomyślałem, że pewno się przegrzała i zostawiłem rozpoczętą robotę do następnego dnia. Radość trwała krótko, bo kolejnego dnia frezarka popracowała kwadrans. Tego „kwadransowego” sukcesu w dlaszych dniach nie udało się już powtórzyć.

Powstała sytuacja, w której złość łączy się z bezsilnością...

Co takiej sytuacji powinien zrobić użytkownik ? Powinien oddać urządzenie do naprawy. Niestety nawet nazwa firmy, w której maszyna została kupiona pozostała gdzieś w głębokiej niepamięci. Zacząłem szukać firm, które dziś oferują te maszynki i będąc w desperacji wysłałem w tej sprawie dwa maile z „rozpaczliwą” prośbą o pomoc.

Zgodnie z przewidywaniami nie uzyskałem nawet grzecznościowej odpowiedzi.

W desperacji zacząłem już nawet szukać podobnej maszyny, ale bez silnika prądu stałego z płynna regulacją prędkości obrotowej, czyli bez szans dla zaistnienia potencjalnego problemu.

Ponieważ mam przeczucie, że takich kłopotów jak moje mogli doświadczyć inni użytkownicy postanowiłem się podzielić rezultatami jakie osiągnąłem i taki jest zasadniczy cel tego artykułu.

Postanowiłem pójść równolegle dwoma torami:

  • Po pierwsze naprawa.

Po wymontowaniu sterownika silnika, okazał się być on dość zawiłym urządzeniem o symbolu FC 150BJ / 230

Bez większego trudu znalazła się firma, która dostarcza nie tylko serowniki ale wręcz wszelkie części do tej frezarki. Sterownik ten jest skądinąd stosowany także w mini tokarkach. Firma nazywa się ARCEROTRADE. A oto poszukiwany sterownik. Można też bez większego trudu znaleźć firmę, która wysyłkowo wymienia sterowniki uszkodzone na sprawne. Na przykład taką.

Sterownik nie jest tani. Kosztuje 82.85Ł (GBP) bez kosztów przesyłki. To więcej niż nowy silnik do tej maszyny. Szukając w sieci można też natknąć się na sprzedawane na ebay uszkodzone sterowniki, co świadczy, że mój przypadek nie był odosobniony. Ponieważ cena jest wysoka to pozostaje pokusa, aby sterownik naprawił ktoś z zaprzyjaźnionych elektroników, co będzie powodowało konieczność poszukania dokumentacji.

Udało się odnaleźć schematy połączeń dla całej maszynki:

Sieg Controller Simple Diagram.jpg

XMT-1115 board.jpg


Ze schematem płytki sterownika nie było już tak łatwo, ale też się powiodło:

Schemat sterownika.jpg


Nie gwarantuję, że schematy te idealnie „pasują” do mojej czy Waszej maszyny, ale myślę, że biegłemu elektronikowi wystarczą do podjęcia skutecznego działania.


  • Po drugie, działanie w oparciu o fizykę i „chłopski rozum” (znany też jako zdrowy rozsądek).

Skoro jest to silnik prądu stałego, to może by tak po prostu zasilić go przez prostownik. Scalony mostek znajdzie się zwykle gdzieś w rupieciach, a jak nie, to na allegro mostek na 8 A i 1000 V kosztuje bez wysyłki 4 złote (PLN). Podłączmy zatem silnik do sieci przez mostek. Będziemy mieli wtedy niestety tylko maksymalna prędkość obrotową, a ściślej rzecz biorąc dwie prędkości bo frezarka ma dwa biegi realizowane mechanicznie.

Mostek dla żartu przybiłem zardzewiałym gwoździem do piwnicznego regału :) (co oczywiście należy traktować jako żart techniczny - z punktu widzenia BHP przybijanie elementów elektronicznych do drewnianych mebli jest nieakceptowalne).

DSC01010.JPG

Aby odzyskać panowanie nad prędkością wykonajmy rzecz najprostszą na świecie: podłączmy frezarkę, zamiast bezpośrednio do sieci, to do autotransformatora.

DSC01009.JPG

Całość "sterownika" nie będzie może estetyczna, ale nie konkurs piękności jest tu celem, a możliwość bezpiecznego korzystania z maszynki.

DSC01008.JPG

Przy okazji zapanujemy też nad bezpieczeństwem, bowiem autotransformator ma swój bezpiecznik, który dodatkowo możemy wymienić na słabszy. Używanych autotransformatorów należy szukać rzecz jasna na allegro gdzie znajdziemy je w cenie od 200 złotych w górę. Tu niestety koszt przesyłki może być spory ze względu na wagę sprzętu.

Ponieważ miałem „na stanie” autotransformator, to odzyskałem sprawność mojej maszynki praktycznie bez najmniejszego wydatku. Oczywiście pozostaje do rozstrzygnięcia „challenge” związany z naprawą fabrycznego sterownika, ale może się ona teraz ciągnąć dowolnie długo.

Tak czy inaczej dzięki prostemu zabiegowy świeży wiór mógł ponownie zacząć się sypać... :)

DSC01016.JPG

DSC01018.JPG

Dla elegancji rozwiązania zamierzam wykonać jeszcze jeden ruch: Na przewód łączący sterownik z silnikiem zamontuje złącze (gniazdo wtyczka), co pozwoli w razie kolejnej awarii sterownika (gdybym go jednak naprawił) błyskawiczne przełączenie się na zasilanie z autotransformatora. Wystarczy rozłączyć złączę i dołączyć zestaw autotransformator + mostek...

Na razie emocje opadły i w kieszeni pozostało... 5,985 x 82,85=496 złotych, po kursie średnim na koniec października 2015 (nie licząc kosztów przesyłki).

Muszę też szczerze napisać, iż z mojej frezarki jestem bardzo zadowolony, a szereg uwag dotyczących jej eksploatacji i oprzyrządowania spróbuje może kiedyś udostępnić na stronie.

Opis mojej przygody technicznej dedykuje wszystkim użytkownikom mikro-obrabiarek wraz z braterskim pozdrowieniem :)


POST SCRIPTUM:

Po pierwszych pracach wykonanych z nowym zasilaniem okazało się że: autotransformator, prostownik i silnik nie nagrzewają się, maja cały czas temperaturę bliską otocznia. Okazało się też, że autotransformator ma pewną przewagę: duże pokrętło regulacji pozwalające przy odrobinie wprawy precyzyjniejsze panowanie nad prędkością obrotową i powtarzalność ustawienia prędkości. Nie trzeba też po każdym wyłączeniu maszyny ustawiać prędkości obrotowej od nowa.


  • HAPPY END

W dalszej kolejności okazało się, że "zaawansowana" elektronika sterownika nie została uszkodzona. Na płytce jest mały transformator, z którego przewody są wlutowane bezpośrednio w płytkę. Sam transformator zaś, mechanicznie zamocowany jest dość anemicznie. Dlatego na skutek drgań maszynki przewody pourywały się, "zaawansowana" elektronika straciła zasilanie i to na tym polegała usterka.

Myślę, że może to być typowe uszkodzenie i sugeruję na wypadek awarii sprawdzenie tego w pierwszej kolejności. Tak czy owak silnik został na wszelki wypadek podłączony wtyczka do oryginalnego zasilacza, a w razie czego przełączenie go na autotransformator zajmuje słownie 10 sekund :)


Autor: doc. dr inż. Maciej Tułodziecki


Powrót do "Strony głównej"


Powrót do "Drobnych porad"


Powrót do "Wydania 2015"